Przeczytałam Twój post rano, ale chciałam Ci odpowiedzieć rzetelnie i spokojnie.
titrant pisze:@Magdalaena:
Powtórzę raz jeszcze, choć nie raz i nie dwa już to pisałem: ustąpienie stanu agonalnego po tym, kiedy rzuciłem gluten, wrócenie pamięci itp. jest dla mnie wystarczającym dowodem jadowitości glutenu, bardziej wiążącym niż czyjkolwiek stempel.
Ale ja ostatnio bez przerwy czytam, że miewasz się fatalnie, czujesz się otępiały, masz napady głodu itp.
titrant pisze: A jady budowlane? Jakoś kiedy wchodzę do większości wnętrz, po minucie lub kilku dopada mnie frustracja i wiem, że w tym wnętrzu nic nie będę w stanie zrobić, najwyżej zasnąć i zacząć się kłócić.
Bo to jest konkretny objaw, które może mieć jakieś racjonalne uzasadnienia. W tym neurologiczne i psychiatryczne.
titrant pisze:A nie jestem też dzieckiem, żeby się prowokować dla zaświadczenia. Muszę funkcjonować, sprawnie lub mniej sprawnie. A wiem, że pod glutenem funkcjonować wcale nie mogę. I niech to będzie nawet nieopisana dotąd choroba - leczy się ją tak samo.
Nie proponuję Ci, żebyś prowokował się dla zaświadczenia. Uważam, że porządne badania zinterpretowane przez dobrego lekarza dałyby Ci realną wiedzę, czego powinieneś unikać. Bo na razie to Twoje leczenie nie przynosi skutków. Próbujesz stosować uciążliwą i kosztowną dietę, a nadal źle się czujesz.
titrant pisze:Schorzenie neurologiczne, jak najbardziej. Niestety urzędnicy kasy chorych mówią, że za młody jestem na schorzenia neurologiczne, że kolana mi się poprawnie prostują jak uderzają w nie młotkiem, więc nie będzie żadnej diagnostyki. A to, że przychodnie są prawie wszystkie w jadowitych wnętrzach, przez co rozmawiając z lekarzem jestem w stanie półsnu i bywam opryskliwy, na pewno nie pomaga.
To może rozwiązaniem jest przygotowanie sobie listy objawów i listy pytań ? Pójście do lekarza z drugą osobą, która lepiej opisze Twój stan ? Włożenie wysiłku w poszukanie lekarza, który ma dobrą opinię ? Jeśli kogoś stać na leczenie prywatne, ten proces jest łatwiejszy, ale jestem przekonana, że przy odpowiedniej determinacji znajdziesz dobrych fachowców także w placówkach NFZ.
titrant pisze:Zacytuję jeszcze alergolożkę, z którą zdarzyło mi się rozmawiać (niedokładnie, bo z pamięci): "Testy laboratoryjne na alergie to nie wyrocznia. Znacznie pewniejszym rozpoznaniem jest obserwacja. Niech pan nie je po prostu tego, po czym wyraźnie źle się pan zaczyna czuć."
Ale czy to nie była ta alergolożka, która twierdziła, że celiakia jest chorobą wieku dziecięcego ? Jeśli tak, to dlaczego jedne jej słowa negujesz, a inne traktujesz poważnie ?
Naprawdę na świecie jest wielu tępych, niedouczonych i chamskich lekarzy. Ale to nie jest dla mnie uzasadnienie, żeby w ogóle rezygnować z korzystania z usług fachowców i na własną rękę szukać leków na moje dolegliwości.
titrant pisze:Quizy na kandydę (np. w książce A. Janusa "Nie daj się zjeść grzybom Candida") wychodzą mi każdorazowo horrendalnie pozytywnie.
Ale Candida to nie jest jakieś tajemnicze ogólnoustrojowe schorzenie, które wykrywa się testami z książki.
To jest grzyb, który może powodować schorzenie skóry i błon śluzowych zwane drożdżycą. I jak to schorzenie - wykrywa się je tradycyjnie badaniami laboratoryjnymi i leczy też tradycyjnie lekami przeciwgrzybiczymi np. nystatyną, klotrimazolem.
Tu jest chyba najsensowniejszy artykuł jaki znalazłam:
http://www.poradnikmedyczny.pl/mod/arch ... BCyca.html
W ogóle bardzo trudno było znaleźć coś wiarygodnego, bo w internecie oprócz kilku źródeł dotyczących tej realnej drożdżycy jest wiele stron z przedrukowanym acz bez źródła artykułem o tajemniczej kandydozie wskazującym długą listę objawów (w tym stronienie od towarzystwa, krytykanctwo, wrażliwość na perfumy, niepewność, zagrożenie, ciągłe odchrząkiwanie, nerwowość, wybuchowość, ospałość, leniwość, pesymizm, gderliwość, kłopoty w nauce i wychowaniu, kłopoty decyzyjne i złe mniemanie o sobie), które przynajmniej w części pasują do każdego.
Zjawisko dość przekrojowo opisał rok temu bart
http://blogdebart.pl/2009/06/02/choroby ... /#comments