Wspominałam może, że nienawidzę pisać postów, naciskać "wyślij" i być przekierowywaną na stronę logowania? No, jeśli nie, to właśnie to mówię.
Pisząc jeszcze raz.
Hospitalizacja młodego jest możliwa. Zależy to pewnie od powtórnych wyników badań. Jedziemy w poniedziałek powtórzyć badania tarczycy, morfologię, żelazo itd. I pewnie dopiero z wynikami pójdą do tej lekarki.
A co do mnie cóż...
Przed ostatnią kuracją robiłam wymaz, wyszła mi candida albicans +++. Od ginekolog dostałam 5x flukonazol 100mg, gynoxin 600mg x1, gyno-femidazol 100mg x15 + clotrimazolum + ograniczenie cukrów prostych (w sensie, że jak mnie skręcało na owoca to pozwalałam sobie na jednego tygodniowo w postaci malinki, nektarynki, wiem głupio). Partner dostał od swojego lekarza wtedy flukonazol 150mg x2 i maść clotrimazolum, jemu to ogromnie pomogło, bo jak już kazałam mu się leczyć to okazało się, że po takim czasie on też to złapał. Oczywiście od kilku miesięcy ciągle biorę provag doustnie (o dziwo żel mnie uczula). Bardzo mi pomogły te leki, upławy zniknęły, nie piekło, nie swędziało, byłam na tyle pełna nadziei, że po długiej przerwie pozwoliłam sobie na współżycie (głupie to było jak się okazało 2 dni później, gdy upławy itd. wróciły), w każdym razie wspominam o tym, bo tak jakby "opuchnięcie", odczucia bólowe i suchość w czasie stosunku znacznie się zmniejszyły.
Dzisiaj byłam u internistki po skierowanie na powtórny wymaz (będę teraz go robić po każdym leczeniu, nic mnie to nie kosztuje, a chcę mieć na papierku ile tam tego jest

). Poskarżyłam się, że nie mogę się tego pozbyć. Z racji, że wizytę u ginekologa mam dopiero 13-tego sierpnia, a czuję, że wcale nie jestem zdrowa to dała mi na 14 dni doustny lek na T (recepta jest w aptece razem z lekami do odbioru, więc niestety na razie nie pamiętam nazwy; profilaktycznie partner dostał pimafucin do smarowania). I ku mojemu niezadowoleniu spróbuję przejść na dietę bez produktów wysokowęglowodanowych typu makaron, ryż, kasze. Chyba ziemniaki sobie zostawię do obiadu, bo mnie szlag trafi. Zastanawiam się, czy przed okresem nie wziąć sobie przez kilka dni probiotyków dopochwowo.
Czy ktoś to ogarnia ciężko stwierdzić. Mnie przeraża to, że ciągnie się to od września, przed operacją byłam u ginekologów różnych średnio 2x w miesiącu i nikt tego nie zauważył. A że ja zwaliłam wtedy ten dyskomfort w czasie współżycia na psychiczny strach przed operacją no to dopiero teraz doszłam do tego, że to wcale nie moja psychika, a podstępne drożdżaki. Teraz zmieniam ginekologa, bo niestety moja wcześniejsza zmienia miejsce pracy, więc może ta nowa wpadnie na jakieś bardziej skuteczne rozwiązanie.
Teraz profilaktycznie wszystko sobie skopiuję zanim mnie wywali do logowania

Jeśli tracisz pieniądze, nic nie tracisz. Jeśli tracisz zdrowie, coś tracisz. Jeśli tracisz spokój, tracisz wszystko. - Bruce Lee