Zacznę od początku..
W trakcie studiów zauważyłem u siebie nieprawidłowości w trawieniu. Przez długi czas tłumaczyłem to sobie częstym odżywianiem się poza domem, przygotowywanie posiłków "na szybko", być może stresem itd. Po jakimś czasie moje życie bardziej się ustabilizowało, a powyższe problemy żołądkowe nie zniknęły. Dużo wcześniej występowało u mnie swędzenie w okolicach górnej części nóg, przy pachwinie - nigdy wcześniej nie pomyślałem o połączeniu obydwu objawów. Dermatolog w czasie szkoły średniej przepisał mi maść na świerzb, ale powiedział że jest to jest reakcja alergiczna najprawdopodobniej na nadmierne używanie chemicznych środków czystości. Ma to również mój ojciec, więc początkowo odpuściłem.
W pewnym momencie postanowiłem wziąć się za siebie, a swoje problemy upatrywać w korzystaniu z dóbr naszej cywilizacji. Największe problemy żołądkowe były po imprezach rodzinnych, suto zastawionym stole pełnym ciast i innych pyszności, w najgorszym wypadku kupnych. Po kolei zacząłem ograniczać spożywanie produktów wywołujących u mnie negatywny skutek - ból brzucha, biegunkę, gazy. Najtrudniej było z chlebem, bo podejrzenia padały najpierw na wszystko co się na nim znajduje, na końcu nawet na masło - że za długo jest nieświeże, bez lodówki. Chleb zacząłem piec sam, natomiast jest dużo bardziej syty i nie da się go spożywać w takich ilościach jak tego pulchnego z piekarni. Słodycze - nigdy nie miałem z nimi problemu, natomiast mięso które uwielbiam - nie robiło mi krzywdy. Od jakiegoś czasu jem posiłki proste, wykonane z produktów w większości nieprzetworzonych. Stolec się unormował, bóle brzucha zniknęły, gazy - no cóż, da się żyć...

I właśnie teraz, niedawno dowiedziałem się o celiakii i nietolerancji glutenu.
Czy moje objawy wskazują na tego typu dolegliwość? I najważniejsze - co dalej? Dostałem skierowanie od lekarza rodzinnego do gastroenterologa, ale najbliższy termin do placówki, do której udało mi się dodzwonić jest na listopad. Robić badania krwi na własną rękę? Czy może przejść na dietę bezglutenową tak po prostu - bo i tak mam zamiar. Teraz jak wiem że wystarczy wyeliminować gluten (a już zauważyłem pozytywne efekty przy kilkudniowej diecie) jest mi dużo łatwiej. Czy takia oficjalna diagnoza lekarska może mi w czymś pomóc? I czy w ogóle warto, skoro i tak jedyną skuteczną terapią jest dieta, która zależy tylko ode mnie?
Dodam że jestem mężczyzną, mam 27 lat, jestem szczupłej budowy i nigdy nie tyłem, ale mam sylwetkę, prowadzę aktywny tryb życia, nie zauważyłem u siebie skutków złego wchłaniania wartości odżywczych z pożywienia, być może narazie.